i od razu człowiekowi lepiej na duszy :))
środa, 15 kwietnia 2009
czwartek, 9 kwietnia 2009
Kartka
Nadrabiam powoli zaległości i pokazuję taką oto kartkę, którą zmajstrowałam na imieniny mojej "mother-in-law" :))



Musowo kartka zawierać musiała motylka, bo mama jest wielką miłośniczką tych pięknych owadów.



środa, 8 kwietnia 2009
Dni Kraftu w Blue City
Byłam, widziałam i.......... się rozczarowałam :/
Przede wszystkim wyobrażałam sobie niesamowitą ilość stoisk z artykułami dla wszelkiej maści artystów. Poza tym myślałam, że będą otwarte pokazy "jak to zrobić". Wszystko wyglądało wg mnie jak wystawa sklepowa z mało zachęcającymi do wejścia pracownikami sklepu. Zupełnie jakby ktoś za karę kazał im tam przyjść. A szkoda. Bo z takiej imprezy naprawdę można było zrobić coś fajnego... No cóż... Być może inne osoby miały inne odczucie.
Zakupiłam sobie za to kilka drobiazgów:
rozkoszne, malutkie dzwoneczki (np jako zawieszka do komórki)


niedziela, 5 kwietnia 2009
weekend
W tak cudownych okolicznościach przyrody ;D weekend upłynął nam bardzo przyjemnie.
Sobota była wyjątkowo męcząca :P a mianowicie: rowerowa wyprawa do Nieporętu. Było cudownie. Niesamowicie ciepło. Rozśpiewane ptaki. Las budzący się do życia po zimie. No nie powiem, ujechałam się "po pachy" ale o dziwo, mimo dzisiejszych zakwasów, już planuję następną weekendową wyprawę. Może tym razem Kampinos?
A tak prezentuje się mój cudowny wehikuł, pieszczotliwie nazywany świnką ;) Ten rower jest poprostu świetny. Zupełnie jak zrobiony specjalnie dla mnie :D

Sobota była wyjątkowo męcząca :P a mianowicie: rowerowa wyprawa do Nieporętu. Było cudownie. Niesamowicie ciepło. Rozśpiewane ptaki. Las budzący się do życia po zimie. No nie powiem, ujechałam się "po pachy" ale o dziwo, mimo dzisiejszych zakwasów, już planuję następną weekendową wyprawę. Może tym razem Kampinos?
A tak prezentuje się mój cudowny wehikuł, pieszczotliwie nazywany świnką ;) Ten rower jest poprostu świetny. Zupełnie jak zrobiony specjalnie dla mnie :D
Niedziela, choć Palmowa, minęła na porządkach tarasowych. Już od dawna na posadzenie czekały thuje i wrzosy. Trzeba było odżywić po zimie kosodrzewinę i trawy. A ja tylko kursowałam z konewką do chałupki i z powrotem, po drodze wymieniając obuwie ;)
Teraz już tylko zostało zakupić drewniany "komplet wypoczynkowy" i już nikt mnie nie zagoni do domu ;))
Aaahaaaa... mój wiekowy leżak czeka jeszcze na odnowienie. Mam nadzieję, że chociaż ten rok będzie dla niego łaskawy i biedaczek doczeka się wreszcie obiecanego liftingu ;)
EDIT
zapomniałam dodać, że moją mysz świąteczne porządki również nie ominęły ;))

Subskrybuj:
Posty (Atom)